poniedziałek, 19 marca 2012

RELACJA Z PROJEKTU: LWÓW w WARSZAWIE OCZAMI UKRAIŃCA

"Projekt: LWÓW w WARSZAWIE 2012" pokonuje granice między narodami (refleksja ukraińskiego uczestnika)

Dni spędzone w stolicy Polski od 12 do 17 lutego 2012 roku, podczas spotkań naukowych zorganizowanych w ramach „Projektu: LWÓW w WARSZAWIE 2012”, będę wspominał jeszcze długo. Nie tylko dzięki gościnności naszych polskich przyjaciół z Koła Naukowego „Ars Politica”, ale przede wszystkim ze względu na doświadczenie zyskane dzięki kontaktowi z rówieśnikami. Ogólne wrażenie daje się streścić: otóż, odległość która dzieli nasze narody jest znacznie mniejsza niż by się wcześniej wydawało. Podczas konferencji, spotkań z członkami elit politycznych RP, w tym z posłem Platformy Obywatelskiej Marcinem Święcickim i senatorem, byłym Marszałkiem Sejmu Markiem Borowskim, czy też przy pogawędkach nad kuflem piwa, nie było miejsca na barierę psychiczną. Dzisiejsza polska młodzież wyznaje takie same wartości, preferencje i priorytety w życiu jak i my – młodzież z Ukrainy. Oba nasze narody przez wieki żyły obok siebie, dzieląc zarówno smutne jak i szczęśliwe karty historii, ale to właśnie duch braterstwa towarzyszył mi przez cały okres pobytu w Warszawie. 

odległość która dzieli nasze narody jest znacznie mniejsza niż by się wcześniej wydawało 

Zanim przejdę do szczegółowego opisu swoich doświadczeń, powinienem przynajmniej pokrótce czym był „Projekt: LWÓW w WARSZAWIE 2012”. Otóż w zamyśle był on kontynuacją podobnego projektu, z maja 2011 roku, kiedy to studenci z Warszawy odwiedzili Lwowski Uniwersytet Narodowy im. Iwana Franki, gdzie aktualnie studiujemy. Projekt LWÓW w WARSZAWIE 2012 obejmował m.in.: konferencję naukową, wycieczkę po Sejmie, spotkania z polskimi politykami oraz wycieczkę po Warszawie. Sama konferencja podzielona została na dwa spotkania. Pierwsze z nich obejmowało zagadnienia dot. analizy porównawczej systemu politycznego Polski i Ukrainy, dyskutowaliśmy też o ewolucji formy rządów w Polsce, o polskim parlamentaryzmie w kontekście integracji europejskiej itp. Moderatorami dyskusji była dr Anna Materska-Sosnowska (Zakład Systemów Politycznych) i dr Radzisława Gortat (Zakład Badań Wschodnich), z Instytutu Nauk Politycznych. Podczas drugiego dnia konferencji (w środę) skupiliśmy się na opisie sytuacji politycznej na Ukrainie począwszy od pomarańczowej rewolucji do dnia dzisiejszego. Odbyliśmy też swobodną debatę ze studentami Uniwersytetu Warszawskiego. Przedstawiliśmy najważniejsze elementy najnowszej historii Ukrainy. Padały liczne pytania od publiczności. Studentom UW szczególnie bliskie wydawały się być zagadnienia powiązań Rosji z Ukrainą, czy sukcesów prawicowej partii „Swoboda”. 

Kilka zjawisk zaobserwowałem w Warszawie, kilka rzeczy – co trzeba przyznać – jakich moglibyśmy się od Polaków nauczyć. Zdumiewającym było na przykład, z jaką łatwością zorganizowano wycieczkę do Sejmu RP, tak jak i spotkania z posłem Marcinem Święcickim oraz Senatorem Markiem Borowskim (Prezesowi KN „Ars Politica” Konstantemu Chodkowskiemu wystarczyło wykonać kilka telefonów). Na Ukrainie między politykami i „zwykłymi śmiertelnikami” wciąż pozostaje ogromna przepaść. Podobne spotkanie byłoby dość trudno powtórzyć nawet na poziomie lokalnym, nie mówiąc już o wycieczce po ukraińskiej Radzie Najwyższej, którą na dodatek niedawno ogrodzili dwumetrowym płotem. Trafnym było stwierdzenie Marka Borowskiego (Marszałka Sejmu w latach 2001-2004): „jestem takim polskim Łytwynem” (nawiązanie do postaci marszałka Rady Najwyższej - Wołodymyra Łytwyna). W ciągu kilku godzin spędzonych na rozmowie z polskimi politykami, panowała przyjemna i odprężająca atmosfera. Obaj oni wyrazili szczere zainteresowanie sprawami Ukrainy i pogarszającym się tam stanem demokracji. Jestem również pozytywnie zaskoczony szczerym zainteresowaniem, z jakim deputowani wysłuchiwali naszych myśli i spostrzeżeń dotyczących choćby nowej ukraińskiej ordynacji wyborczej. O ileż bardziej otwarci są polscy politycy w porównaniu z naszymi ukraińskimi odpowiednikami, gdzie polityka to nic innego jak czysty populizm i rzecznictwo interesów oligarchów z przestępczą przeszłością (!). Ze smutkiem stwierdzam, że Ukrainie trzeba jeszcze dużo czasu, aby osiągnąć pułap choćby zbliżony do zaprezentowanego nam w Polsce ideału. 

Interesujące jest również podejście Uniwersytetu Warszawskiego do politologii – naszej wspólnej nauki. W Uniwersytecie im. Iwana Franki we Lwowie politologia umiejscowiona została na Wydziale Filozofii. Na Uniwersytecie Warszawskim, jak się okazuje, wydzielono na rzecz tejże byt odrębny: Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych. Taka lokalizacja stawia oczywiście swoje piętno w metodologii nauczania. Politologia na Uniwersytecie Warszawskim jest prowadzona w sposób dalece bardziej praktyczny. W gestii zainteresowań i pracy studentów politologii na UW jest utrzymywanie stałych kontaktów z politykami, specjalistami od marketingu politycznego, psychologii i socjologii polityki itp., podczas gdy studentom ze Lwowa nakazuje się wzmożoną koncentrację m.in. na filozoficznych podstawach politologii. Rozwijane są takie dziedziny jak filozofia polityki, nauka o systemach politycznych (w oparciu o różnorakie wskaźniki, indeksy itd.). Moim zdaniem oba te podejścia mają, rzecz jasna, swoje ważne zalety – są koniecznie i stosowne, niemniej wierzę, że także podjęte konkretne działania przyniosą efekty. Tak i kontakty, które zawarliśmy podczas pobytu w Polsce są dla nas niezwykle wartościowe. Mam nadzieję, że i takimi okażą się w przyszłości. 

Chcę szczególnie podziękować przyjaciołom z Koła Naukowego „Ars Politica” (w tym ze szczególnym naciskiem: Basi Geresz i Amandzie Dziubińskiej) za wspaniałą wycieczkę po Warszawie. Udało nam się zwiedzić kampus Uniwersytetu Warszawskiego, oraz jego nową bibliotekę. Udaliśmy się też do Parku Łazienkowskiego, sfotografowaliśmy się pod pomnikiem Chopina. Głęboko w mojej pamięci zapadły wspomnienia ze zwiedzania wspaniałych warszawskich Kościołów, w tym Katedry Jana Chrzciciela na zabytkowej starówce. Z resztą, cała starówka to istny wyrafinowany, arystokratyczny park turystyczny pozostający w zaskakującej harmonii z biznesowym centrum miasta. Co zadziwiające, również „zabytkowy” socrealizm świetnie wkomponowuje się w pejzaż miasta, gwarantując łącznie fascynującą panoramę. Nie będę ukrywać, że Warszawa to najpiękniejsze miasto, jakie widziałem (a przecież byłem również w Londynie, Paryżu i Wiedniu). Z pewnością ma swój niepowtarzalny urok, który zachęca, by wrócić tu ponownie. 

Przy podsumowaniu, przyszła mi do głowy myśl, że to już prawie 8 lat, odkąd nasze państwa dzieli granica Unii Europejskiej. W latach poprzedzających, Polska poczyniła znaczne postępy w kwestii budowania demokratycznego i dostatniego państwa prawa. Ukraina w chwili obecnej nie potrafi poradzić sobie z polityczną niestabilnością, ani ze zmiennością w doborze własnych priorytetów polityki zagranicznej. Doświadczenie, które zdobyłem podczas swojego krótkiego pobytu w Warszawie sugeruje jednak, że współczesne granice UE nie budują murów między cywilizacjami. Mam głębokie przekonanie, że w przyszłości, Ukraina będzie ramię w ramię z Polską silną częścią zjednoczonej Europy.

Yevhen Laniuk
***

«Проект Львів у Варшаві-2012» долає кордони між народами (рефлексія українського учасника)

Дні, які я провів у столиці Польщі з 12-го до 17-го лютого 2012 року, беручи участь у науковій зустрічі польської та українського молоді «Проект Львів у Варшаві-2012», запам’ятаються мені надовго. Не лише завдяки гостинності наших польських друзів з наукового товариства «Ars Politica», які запросили нас, студентів та аспірантів зі Львова, на цю цікаву імпрезу, чи імпозантності діловитої Варшави, яка, здавалось, постійно кудись поспішала, але передусім завдяки досвіду, який я здобув, спілкуючись зі своїми однолітками - студентами-політологами з Варшавського університету. Загальне враження, яке в мене склалося після шести днів, проведених у Варшаві, є наступним: відстань, яка розділяє наші народи, є набагато меншою, ніж це здавалось напередодні. Під час конференції, зустрічей з політичними діячами Республіки Польща (депутатом від «Громадянської платформи» Марціном Свенціцьким та сенатором, екс-маршалеком Сейму Мареком Боровським) чи дружніх бесід за кухлем пива не виникало ні мовного, ні ментального бар’єру. Сьогоднішня польська молодь має такі ж цінності, уподобання та життєві пріоритети, як і українська молодь. Обидва наші народи століттями жили пліч-о-пліч, розділяючи як сумні, так і радісні сторінки історії. Дух цього вікового братерства якимсь дивним чином постійно супроводжував мене протягом усього перебування в Польщі.

Перш ніж перейти до детальнішого опису своїх вражень, слід бодай коротко сказати про причини нашого перебування у Польщі. «Проект Львів у Варшаві-2012» став продовженням аналогічного проекту 1-2 травня 2011 року, коли варшавські студенти виступали із доповідями у Львівському національному університеті ім. Івана Франка. В рамках проекту відбулася екскурсія Сеймом, зустрічі з політичними діячами Республіки Польща та два дні конференції (13.ІІ та 15.ІІ), перший із яких був присвячений політичній системі Польщі, а другий – політичній ситуації в Україні після Помаранчевої революції. В перший день ми виступали з доповідями, які стосувалися, зокрема, проблем напівпрезидентської форми правління у Польщі, розвитку польського парламентаризму в контексті євроінтеграції, порівняльного аналізу елементів виборчих систем Польщі та України, розвитку польської партійної системи, а також проблем структурування виконавчої влади. Модераторами виступів були доктор Анна Матерська-Сосновська та доктор Радзіслава Гортат. Другий день конференції пройшов у вільнішій формі. Писаних доповідей не було, натомість ми перед повною аудиторією студентів презентували найсучаснішу історію України – після Помаранчевої революції - та ті непрості виклики, які стоять перед нашою державою сьогодні (модерувала – доктор Радзіслава Гортат). Опісля були запитання, які висвітлили значну обізнаність польських студентів з ситуацією в Україні (особливо цікавими для наших колег були проблеми, пов’язані зі справою Юлії Тимошенко, відносинами з Росією, а також причинами успіху праворадикальної партії «Свобода» в кількох західних областях та її перспективами на майбутніх парламентських виборах).

Є декілька моментів, які мені було особливо цікаво спостерігати в Варшаві, та в яких, слід визнати, українцям таки є в чому повчитися у поляків. Здивувало насамперед, наскільки легко було організувати екскурсію Сеймом та зустріч з депутатом Свенціцьким та сенатором Боровським (для цього голові товариства «Ars Politica» Костянтину Ходковському вистачило декілька телефонних дзвінків). В Україні між політиками і «простими смертними» пролягає прірва. Подібну зустріч було б досить складно влаштувати навіть на місцевому рівні, не кажучи вже Верховну Раду, яка віднедавна огороджена двометровим парканом. Здивувала і приязнь, з якою нас приймали у Сеймі польські високопосадовці. «Ja jestem polski Łytwyn», - представився сенатор, маршалек Сейму у 2001-2004 рр. Марек Боровський, натякаючи на спікера Верховної Ради України Володимира Литвина. Протягом годинної бесіди з кожним з високопоставлених політиків панувала приязна та невимушена атмосфера. Вони обоє висловлювали своє щире зацікавлення справами в Україні та занепокоєння погіршенням станом демократії в ній. Здивував також і непідробний інтерес, з яким вони слухали наші роздуми про українську політику та, зокрема, про новий виборчий закон. Наскільки відкритішим є польський політикум порівняно зі своїм українським аналогом, в якому політика – не що інше, як популізм та обстоювання інтересів олігархів з напівкримінальним минулим! З сумом констатую, що моїй державі ще довго і довго йти до бодай приблизного втілення подібного ідеалу.

Цікаво також було спостерігати за особливостями політології – нашої спільної науки – у Польщі. У Львівському національному університеті ім. Івана Франка політологія знаходиться на філософському факультеті. В Варшавському університеті, як виявилося, існує окремий факультет – журналістики і політичних наук. Така локалізація, звичайно, накладає свій відбиток на структуру та способи викладання науки. Політологія у Варшавському університеті має значно більший практичний ухил. В фокусі уваги варшавських студентів перебувають відносини між політиками, політичний маркетинг, політичний імідж, політична психологія, різні соціологічні проблеми тощо. В той час як львівські студенти більше концентруються на фундаментальних засадах науки – філософії політики, історії політико-правових вчень, порівняльних політичних дослідженнях на основі різних індексів, індикаторів і т. д.. По-моєму, обидва підходи є по-своєму потрібними і актуальними. Налагодження глибших наукових контактів, які з часом переросли б в постійний обмін кадрами, таким чином, міг б стати дуже корисним обміном досвіду для обох наших сторін. Як я уже вказував, відстань, яка ділить наші народи, є набагато меншою, ніж це здається при однобічному погляді, тож і подібні контакти в майбутньому, на моє глибоке переконання, будуть напрочуд продуктивними. 

Хочеться особливо подякувати друзям з наукового кола «Ars Politica» (особисто – Барбарі Гереш та Аманді Дзюбінській) за чудову екскурсію Варшавою. Нам вдалося відвідати корпуси та бібліотеку Варшавського університету, оглянути діловий та історичний центр міста, прогулятися парком «Королівські Лазєнкі» та сфотографуватися біля пам’ятника Фридерікові Шопену. Глибокий слід у моїй пам’яті залишила побожна аура костелів (особливо – костелу Івана Хрестителя в історичному центрі міста), вишуканий аристократизм парку, який напрочуд гармонійно вписується в ділову атмосферу сучасного мегаполіса, а також, як не дивно, одна з візитних карточок міста – соцреалістичний хмарочос, з якого відкривається захоплююча панорама. Не буду лукавити, що Варшава – найгарніше місто, яке мені доводилось бачити (був і в Парижі, і в Лондоні, і в Відні), однак безперечно, що вона має власну неповторну привабливість, яка тягне знову і знову сюди повертатись. 

Наостанок хочу констатувати, що минуло вже майже 8 років, відколи східні кордони Євросоюзу пройшли між нашими державами. За ці та попередні роки Польща зробила значні успіхи в питаннях розбудови демократичної, правової та заможної держави. Україна ж поки ніяк не може вирватися із політичної нестабільності та невизначеності своїх зовнішньополітичних пріоритетів. Досвід, який я здобув під час свого недовго перебування у Варшаві, однак, говорить про те, що сучасні кордони ЄС аж ніяк не є кордонами між цивілізаціями, а моя віра в те, що в майбутньому Україна таки буде пліч-о-пліч з Польщею в об’єднаній Європі, тільки зміцнилася.

Євген Ланюк

***

Na zakończenie: zdjęcia nadesłane nam prosto z biura poselskiego Marcina Święcickiego :) Enjoy! :)




niedziela, 18 marca 2012

[RELACJA] Wizje przeszłości Zachodniej i Wschodniej Ukrainy (2 III)


Stosunek władz państwa do własnej historii i pochodzenia, udział w świętach państwowych, promowanie własnej wersji historii – ideologia, wystąpienia publiczne głów państw, treści oświatowe ferowane młodzieży – to wszystko określane jest wspólnym mianem polityki historycznej. Jest ona z zasady zależna przede wszystkim od aktualnego stanowiska władz państwowych, jednak wpływ na nią mają także podmioty prywatne: media czy zwykli obywatele, którzy własnym postępowaniem „głosują” za tym, które wydarzenie jest dla nich ważne (np. poprzez upamiętnianie pomników, oddawanie czci wybranym postaciom historycznym). Tematowi przekonań i mentalnych podziałów wśród Ukraińców, oraz problemom uwarunkowań historycznych w stosunkach polsko-ukraińskich poświęcona była piątkowa (2-go marca br.) konferencja naukowa „Wizje przeszłości na Ukrainie Zachodniej i Wschodniej” organizowana przez Instytut Historii Polskiej Akademi Nauk i Muzeum Historii Polski. Gośćmi konferencji byli: profesor Wołodymyr Kułyk z Instytutu Studiów Politycznych i Etnicznych Ukraińskiej Akademii Nauk w Kijowie,  profesor Tomasz Stryjek z Instytutu Studiów Politycznych PAN oraz doktor Jenny Alwert z Uniwersytetu w Lipsku. Wszyscy goście starali się wyczerpująco przybliżyć nam arkana ukraińskich polityczno-historycznych zawiłości.
Wszyscy  zaproszeni goście niewątpliwie byli zgodni co do jednego: Ukraina, biorąc pod uwagę stosunek ludności do własnej historii, podzielona jest na dwie umowne części: wschodnią i zachodnią. Prof. Kułyk zwracał uwagę na odmienne, czasem wręcz wykluczające się dwie wizje historii uznawane przez mieszkańców Wschodniej i Zachodniej Ukrainy. Zarówno prof. Kułyk jak i prof. Stryjek potwierdzili występowanie dwóch konkurencyjnych narracji historycznych:
·         wschodniosłowiańskiej (inaczej postsowieckiej) oraz
·         nacjonalistycznej (przez prof. Stryjka nazwanej środkowoeuropejską). 
Wyznawcy narracji wschodniosłowiańskiej uznają się za część większego podmiotu trwale związanego z Rosją, dostrzegają podobieństwa swojego języka do języka rosyjskiego, dążą do ponownego zjednoczenia wschodu, zaś w integracji z Unią Europejską upatrują głównie zagrożenia. Wśród zwolenników tej narracji (co zauważył prof. Stryjek) nie ma żądań co do rozliczania się z tzw. ciemnymi kartami historii ukraińskiej. Drugi model nazwany nacjonalistycznym czy środkowoeuropejskim podkreśla znaczenie ukraińskiej niepodległości oraz jej europejskich cech. W tym modelu  na plan pierwszy przebija się samodzielność i odrębność Ukrainy.
Źródło: www.muzhp.pl
Jak stwierdza prof. Kułyk, pierwsza z narracji bardziej charakteryzuje nastawienie mieszkańców wschodniej części Ukrainy, drugi zaś wyznają mieszkańcy zachodniej części kraju. Centrum Ukrainy natomiast uważana jest za swoisty bufor – miejsce ścierania się dwóch narracji. Pamiętać jednak należy o tym, że nastawienie do historii oficjalnie obowiązujące na Ukrainie, zależy przede wszystkim od aktualnych władz kraju. To one bowiem mają kontrolę nad oświatą i państwowymi mediami, gdzie ideologia jest rozpowszechniania, serwowana społeczeństwu. W związku z tym polityka historyczna, zwłaszcza w minionym dwudziestoleciu, ulegała znacznym wahaniom. Tak np., podczas gdy prezydent Juszczenko wyznawał podejście nacjonalistyczne, kolejny – Janukowycz uchodzi raczej za zwolennika narracji wschodniosłowiańskiej.
Prof. Kułyk podkreślał wpływ mediów – zarówno państwowych jak i prywatnych, a także cerkwi prawosławnej, gdzie dominuje agitacja związana z ideologią wschodniosłowiańską. Kułyk przedstawił też wyniki ankiet dotyczących stosunku do różnych świąt państwowych oraz do wybranych kontrowersyjnych postaci historycznych wśród mieszkańców wschodniej i zachodniej Ukrainy. Myślę, że właśnie owe badania najlepiej ukazywały różnice dzielące wschód i zachód kraju. Odrębności te (jak podkreślali wszyscy goście) często są wykorzystywane przez polityków, którzy zamiast łagodzić niezgodności - pogłębiają je, aby cynicznie wykorzystać je do swoich prywatnych celów.
Źródło: www.muzhp.pl
Doktor Jenny Alwert zgodziła się i potwierdziła tezę o podziale Ukraińców. W swym przemówieniu podkreśliła jednak, że istnieją w ukraińskiej historiografii także symbole wspólne dla „obu Ukrain”, a ich znaczenie odczytywane jest przez całe społeczeństwo w jednakowy sposób. Za przykład podała narodowego ukraińskiego poetę – Tarasa Szewczenkę. Ten odbierany jest pozytywnie przez cały naród. Uważa się go za narodowego wieszcza Ukrainy. Dr Alwert stwierdziła, że Szewczenko dla Ukraińców jest mniej więcej tym, kim dla Polaków jest Mickiewicz.  Nazwiskiem poety nazwanych jest wiele ulic, placów czy parków na Ukrainie. Na portretach przedstawiany jest jako ojciec narodu ukraińskiego. Miejsce jego pochówku jest miejscem konsolidującym cały naród ukraiński - miejscem, gdzie różnice dzielące Ukraińców zacierają się. Dowód? Prosty obrazek: czerwone kwiaty (składane zwykle przez zwolenników orientacji prorosyjskiej) zaraz obok kwiatów niebieskich i żółtych (symbolizujących Ukrainę niepodległą), razem spoczywają u podnóża grobu Szewczenki. Dr Alwert podkreślała też, że Szewczenko nie jest jedynym tego typu symbolem.
Ostatni wypowiadał się prof. Stryjek. W swej wypowiedzi skupił  uwagę na stosunkach polsko- ukraińskich w kontekście prowadzonej przez oba kraje polityki historycznej. W związku z tym podzielił historię stosunków Polski z Ukrainą na 2 okresy: od 1991 do 2007 roku, kiedy to dominujące elity opowiadały się za pojednaniem obu, oraz politykę po roku 2007 do dnia dzisiejszego. Najpełniejszym  wyrazem polsko – ukraińskich relacji do 2007 roku było uchwalenie w roku  2003 przez parlamenty obu krajów odpowiednich deklaracji i dokumentów, zapowiadających wzajemne przebaczenie. Sytuacja ta zmieniła się w 2007 r. wraz ze zmianą rządów i zepchnięciem lewicy na margines. Wtedy w świadomości Polaków pojawiła się niejako chęć rozliczenia z historią. Z czasem zaczęto wymagać tego także od strony ukraińskiej – tak zrodził się spór. Choć obecne kontakty z Ukrainą można uznać za dobre, nie można uznać ich za stałą bezwzględną. W rzeczywistości „równowaga wzajemnych roszczeń” jest dość krucha i mało stabilna.
Po przemówieniach dr Alwert oraz prof. Kułyka i prof. Stryjka, nastał czas na zadawanie pytań i ewentualne komentarze widzów. Wielu z nich wracało w swoich uwagach do idei Rzeczypospolitej Obojga Narodów, pytało o możliwość bliższej integracji Polski i Ukrainy. W komentarzach usłyszeć można było oburzenie postawą ukraińskich polityków, wykorzystujących różnice dzielące naród. Pytania dotyczyły miedzy innymi  polityczności mediów oraz przyczyn podziału Ukraińców.
Konferencja „Wizje przeszłości na Ukrainie Zachodniej i Wschodniej” była okazją do bliższego poznania naszych wschodnich sąsiadów oraz ich historii. Myślę, że wielu uczestników uzmysłowiło sobie, jak bardzo historia może wpłynąć na wzajemne stosunki między państwami, czasami wręcz stając się ich kluczowym elementem. Bez wątpienia takie konferencje to dobra okazja na wzajemne poznanie Polaków i Ukraińców, uzmysłowienie ile rzeczy nas łączy, ile dzieli.
           

***

Suplement: 
I - (króciutki) przewodnik po bohaterach narodowych Ukrainy Zachodniej
II - galeria zdjęć dot. polityki historycznej Ukrainy

Bohdan Chmielnicki – „Hetman Ukrainy”, wódz powstania 1648 r., w polskiej historiografii zapamiętanego jako „Powstanie Chmielnickiego”. Wg. historiografii Ukraińskiej, nosiło ono znamiona narodowo-wyzwoleńczego. W jego trakcie doszło m.in. do ugody Hadziackiej, na mocy której w miejsce Rzeczypospolitej Obojga Narodów powstać miała Rzeczpospolita Trojga Narodów – Polaków, Litwinów i Rusinów. Ugoda nigdy nie weszła w życia, zaś powstanie zakończyła umowa Perejasławska, oddająca Ukrainę pod panowanie rosyjskie. Co ciekawe, umowa ta miała charakter Unii Realnej, co oznaczałoby, że w świetle obowiązującego prawa międzynarodowego, Ukraina teoretycznie uzyskała podmiotowość należytą niepodległemu państwu.
Jeśli szukać polskiego odpowiednika, to byłby nim: Tadeusz Kościuszko.

Iwan Franko – jeden z najwybitniejszych humanistów ukraińskich doby pozytywizmu. Pisarz, poeta, naukowiec, aktywista socjalistyczny. Przez całe życie mocno powiązany z inteligencją galicyjską. Zmarł w 1916 r. we Lwowie. Jego grób wybudowano na Cmentarzu Łyczakowskim. Dziś, imieniem Iwana Franki nazwano m.in. Uniwersytet Lwowski.  
Jeśli szukać polskiego odpowiednika, to byłby nim: Stefan Żeromski.

Myhajło Hruszewski – legendarny, pierwszy prezydent Ukraińskiej Republiki Ludowej – państwa funkcjonującego jako niepodległe w latach 1918 – 1920. Myhajło Hruszewski był jego głównym architektem.
Jeśli szukać polskiego odpowiednika, to byłby nim: Ignacy Paderewski.

Taras Szewczenko – poeta, pisarz, „wieszcz” Ukrainy i Ukraińców. Ma swój pomnik w każdej najmniejszej miejscowości Ukrainy Zachodniej, jego twórczością zachwycają się wszyscy od wschodu do zachodu. Jego „Testament” publikujemy poniżej:

Kiedy umrę to na wzgórzu
Wznieście mi mogiłę,
Pośród stepu szerokiego
Ukrainy miłej.
Aby łany rozłożyste
I brzeg Dniepru stromy
Można było widzieć, słyszeć
Jego grzmiące gromy.
Gdzie uniesie z Ukrainy
Do sinego morza
Wrażą krew... dopiero wtedy
I łany, i wzgórza .
Wszystko rzucę i ulecę
Do samego Boga,
Aby modlić się... aż dotąd
Ja nie uznam Boga.
Pochowajcie mnie i wstańcie,
I kajdany rwijcie,
I posoką, wrażą juchą,
Wolność swą obmyjcie.
Mnie zaś w wielkiej już rodzinie,
W kraju wolnym, nowym,
Pamiętajcie wspomnieć czasem
Dobrym, cichym słowem.

Jeśli szukać polskiego odpowiednika, to byłby nim: Juliusz Słowacki.


Pomnik Chmielnickiego w Kijowie (fot. Konstanty Chodkowski)

Pomnik Iwana Franki vis a vis Uniwersytetu Lwowskiego

Prospekt Swobody - Pomnik Tarasa Szewczenki we Lwowie

Cmentarz Łyczakowski:napis w języku angielskim zamazany w przededniu otwarcia memoriału  (po prawej).
Kamieniec Podolski: pomniki upamiętniające bohaterów ZSRR często  budowane są w bezpośrednim sąsiedztwie pomników hołdujących ideałom nacjonalistycznym.


Kozacki zespół ludowy podczas festiwalu folkowego w podkijowskim Pierogowie

Relacja: Paulina Ludorf
Suplementy: Konstanty Chodkowski

wtorek, 28 lutego 2012

Krótko o Rosji przed wyborami

Wybory już w niedzielę!
Wybory Prezydenta Federacji Rosyjskiej, zgodnie z postanowieniem Rady Federacji, odbędą się 4 marca 2012 roku. Obecny Prezydent Rosji Dymitr Miedwiediew, zgodnie z konstytucją, ma prawo do kandydowanie na drugą kadencję, i niejednokrotnie wcześniej informował o możliwości zgłoszenia swojej kandydatury (zgodnie z rosyjską konstytucją, jeden człowiek nie może pełnić funkcji prezydenta więcej niż dwie kadencje... pod rząd). Jednak 24 marca 2011 roku na zjeździe partii Jedna Rosja, nominowano na kandydata w wyborach prezydenckich 2012 obecnego premiera Władimira Putina. Miedwiediew poparł jego kandydaturę, a Putin ze swojej strony zaproponował obecnemu prezydentowi stanowisko premiera w razie swojego zwycięstwa [więcej o tarciach wewnątrz Jednej Rosji czytaj tutaj / przyp. Konstanty Chodkowski]

Przedstawiciele Partii Komunistycznej, Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji, Partii „Sprawiedliwa Rosja”, Partii Wolności Narodu, Zjednoczonego Obywatelskiego Frontu, Ligi Wyborców i partii „Inna Rosja” deklarują iż wybory na pewno nie przebiegną w zgodnie z demokratycznymi standardami. Przypominają, że wybory (czy też ogólniej: demokracja) to nie tylko jednorazowa procedura – dzień wrzucania kartek do urn – ale też system instytucji demokratycznych zabezpieczających uczciwość, przejrzystość i prawomocność elekcji. Instytucje te nie powinny także wywierać presji administracyjnej na ugrupowania chcące zarejestrować swoich kandydatów w wyborach. Przypomnijmy o protestach z 24 grudnia [i innych / przyp. Konstanty Chodkowski], zorganizowanych przeciwko nieuczciwym wynikom wyborów parlamentarnych, które według opozycji zostały podśrubowane o mniej więcej 10-15%. Manifestacje przetoczyły się przez cały kraj. Koordynacja ich uczestników została przeprowadzona poprzez portale społecznościowe i blogi: Facebooka, Twistera itd. Retoryka antyputinowska zaczęła dominować już nie tylko w prostych hasłach opozycji, ale i w uchwalanych deklaracjach, oraz regularnych partyjnych działaniach (jeszcze kilka lat temu opozycja, wierząc naiwnie w rosyjskie mechanizmy demokratyczne, starała się przynajmniej „dobrze żyć” z Putinem). 

 Chociaż już dziś w Rosji opozycja przygotowuje się do organizacji zakrojonych na szeroką skalę projektów, monitorujących uczciwość głosowania i liczenia głosów, to odpowiedź na pytanie „kto wygra te wybory?” jest znana od dawna. Jedyna zagwozdka polega na tym, w której turze głosowania wszystko się rozstrzygnie. Jeśli w drugiej i przy akompaniamencie naruszania demokratycznych standardów przeprowadzania wyborów – będzie to oznaczać poważny cios dla legitymizacji nowo wybranego prezydenta. Parlament Europejski już teraz przyjął rezolucję wzywającą Rosję do zmiany ustawodawstwa wyborczego, oraz krytykuje obecne władze za naciski na kandydatów opozycyjnych. Zwróćmy uwagę choćby na niedopuszczenie do wyborczego wyścigu Georgija Jawlińskiego, przewodniczącego opozycyjnej partii „Jabłoko”. Eurodeputowani wezwali też Rosję do wprowadzenia przepisów ułatwiających rejestrację kandydatów na prezydenta tak, aby w dłuższej perspektywie czasowej uzyskać realną wolność słowa, wymiany opinii, uczciwe wybory, wolność mediów. 

 W styczniu 2012 roku Partia Wolności Narodu zgłosiła potrzebę przeprowadzenia wyborów na podstawie nowych przepisów, które zapewnią szeroki dostęp do możliwości zgłaszania kandydatów przez różne siły polityczne a 21 lutego partia „Inna Rosja” przedsięwzięła akcję przeciw nielegalnym – ich zdaniem – wyborom. 

 Dziś nawet obecny reżim nie ukrywa, że zmian nie będzie. Zgadzam się [aut. Ihor Osadchuk] z ekspertem ukraińskiego instytutu otwartej polityki Eugenim Petreko, że działania obecnych władz Rosji zmierzają do zdyskredytowania opozycji i naszkicowania wizji ostatecznej apokalipsy w przypadku utraty władzy przez Jedną Rosję Putina, przy czym pojęcie apokalipsy władze przedstawia jako „pomarańczowa zaraza” – co oznacza ustanowienie dominacji amerykańskiego imperializmu w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej, oraz zajęcie bogactw naturalnych przez zagraniczny kapitał. I z tymi „wyzwoleńczymi” hasłami na ustach, rząd w praktyce przystąpił do wzmacniania kontroli nad przepływem informacji w kraju (warto wspomnieć choćby o ograniczeniach działalności radiostacji „Echo Moskwy”). Według przewodniczącego Parti Komunistycznej, Putin jest na wizji niemal przez 2/3 czasu antenowego. Gienadin Zioganow nazywa taki stan rzeczy w telewizji „smutnym spektaklem”. Jak twierdzi – nieuczciwa propaganda czyni wybory bezprawnymi. 

 Jasnym jest więc, że Putin wygra wybory. Jednak równie pewnie nie będzie cieszył się już takim wsparcia wśród ludzi, na jakie mógł liczyć wcześniej.

[więcej informacji o protestach w Rosji znajdziecie na wspólnej witrynie ugrupowań opozycyjnych: www.openaction.ru / przyp. Konstanty Chodkowski]

Ihor Osadchuk
przełożył na polski: Konstanty Chodkowski

wtorek, 21 lutego 2012

Про Росію, яка готується обирати Президента

Вибори Президента Росії, відповідно до рішення Ради Федерації, пройдуть 4 березня 2012 року. Діючий Президент Росії Дмитро Медведєв, згідно з Конституцією, має право балотуватися на другий термін. У зв’язку з цим він неодноразово заявляв про свою можливу участь у виборах. Однак 24 вересня 2011 року з’їзд партії «Єдина Росія» висунув в якості кандидата на виборах Президента Росії 2012 року - чинного прем’єр-міністра Володимира Путіна. Медведєв підтримав його кандидатуру, а Путін, у свою чергу, запропонував чинному президенту посаду прем’єр-міністра у разі своєї перемоги. Представники Компартії, Ліберально-демократичної партії Росії, партії «Справедлива Росія», Партії народної свободи, Об’єднаного громадянського фронту, Ліги виборців і партії «Інша Росія» заявляють про нелегітимність майбутніх виборів. Крім того, громадськість своїми протестами, особливо після парламентських виборів у грудні 2011 року часто нагадує, що вибори це не тільки процедура в день голосування, але й відсутність спеціально створених діючим режимом бар’єрів для реєстрації кандидатів, рівний доступ до ЗМІ і відсутність адміністративного тиску. Нагадаємо, що 24 грудня 2011 року пройшли масштабні акції протесту проти результатів парламентських виборів по всій країні. Координація учасників здійснювалася через соціальні мережі та блоги, перш за все, через Facebook. Тепер вже не тільки в гаслах, а й у резолюціях мітингів провідною була антипутінська риторика. 

Хоча сьогодні у Росії опозиціонерами готуються масштабні проекти з контролю за чесністю голосування та підрахунку голосів, відповідь хто на цих виборах переможе, вже по суті відома давно. Тому інтрига полягає в тому, в якому турі це відбудеться: в першому чи все ж у другому.

Хоча сьогодні у Росії опозиціонерами готуються масштабні проекти з контролю за чесністю голосування та підрахунку голосів, відповідь хто на цих виборах переможе, вже по суті відома давно. Тому інтрига полягає в тому, в якому турі це відбудеться: в першому чи все ж у другому. Якщо в другому і з грубими порушеннями демократичних стандартів організації і проведення виборів - це означатиме удар по легітимності новообраного президента. Зауважимо, що Європарламент вже прийняв резолюцію, в якій закликає Росію змінити виборче законодавство, а також розкритикував недопуск опозиційних кандидатів, зокрема Г.Явлінського до президентських перегонів. Депутати Європарламенту також закликали розробити законопроекти, які полегшать реєстрацію кандидатів у президенти, щоб найближчим часом провести справді вільні і справедливі вибори, забезпечити свободу ЗМІ. 

 У січні 2012 року Партія народної свободи заявила про необхідність проведення нових виборів за новими правилами, які забезпечують рівний доступ кандидатів з різних політичних сил, а 21 лютого партія «Інша Росія» провела акцію протесту проти нелегітимних президентських виборів. 

 Сьогодні діючий режим не бажає що - небудь змінювати. Погоджуємось з українським експертом Інституту відкритої політики Євгеном Петренком в тому, що влада намагається дискредитувати опозицію і намалювати картину можливого апокаліпсису в разі програшу В. Путіна. При цьому, поняття апокаліпсису тлумачиться представниками владної еліти як «помаранчева загроза», встановлення домінування американського імперіалізму в російському інформаційному просторі і захоплення природних багатств транснаціональними корпораціями. Проголошуючи на словах відкритість, влада вже на практиці приступила до посилення контролю над інформаційним простором. У даному випадку варто вести мову про обмеження діяльності радіостанції «Ехо Москви». За підрахунками Компартії Російської Федерації, Володимиру Путіну надається майже дві третини ефірного часу на телебаченні. Лідер комуністів Геннадій Зюганов назвавши такий стан справ на телебаченні «поганим спектаклем», підкреслив, що нечесна агітаційна кампанія робить нелегітимними самі вибори. 

 Отже, сумнівів в тому, що Путін виграє вибори не має, проте очевидно, що він не матиме такої підтримки серед населення, яка була у нього раніше.

Political Situation in Ukraine: An Attempt of Critical Survey


Kiev, one of pro-Tymoshenko manifestations
To understand the present political situation in Ukraine, one should take into account that the ruling Party of Regions, led by the President Yanukovich, has lost it's support to such extent that there is almost no probability that it will survive the coming parliament elections in October 2012 in a lawful way as a ruling party. This is because the myth which it had created about its "professionalism" burst as a soap bubble. It turned out to be that Yanukovych and his adherents had only one purpose - to get power and use it as a tool to support their business and legitimize their half-legal activity. Of course, this could be done only at the price of ordinary people. As a result, the rich have become richer and the poor have become poorer.

there is almost no probability that Yanukovich and his Party of Regions will survive the coming parliament elections in October 2012 in a lawful way as a ruling party.

Arsen Yacenyuk in Verkhowna Rada
Vitaly Klitschko & Tymoshenko

Now, the sole purpose of the regionals is to retain power for the next years. Two major steps have been done in order to achieve this goal. The first step was to change the electoral law. From 2006 until 2011 Ukraine had a proportional system, according to which the Supreme Council (450 deputies) was elected only after party lists. Now, the compound system is introduced, according to which only half of the Supreme Council is elected after party lists and half in unimandated constituencies. There are four reasons why this reform has been introduced. One is because it is easier to use administrative influence and falsify results of the elections in each separate district than in the country as a whole. The second reason is because there is no law prohibiting candidates to ballot in unimandated constituencies and run on party lists at the same time. Therefore, all the advantageous districts, where the Party of Regions still has support, will be given its most popular candidates, who at the same time will be in the list. Thus, the ruling party will gain a double support. The third reason of the reform, as a certain supplement to the previous two, was to raise the electoral threshold from 3% to 5%. This will effectively preclude several smaller oppositional parties, such as Anatoly Gricenko's "People's position", Vladimir Klichko's "UDAR" and, probably, Arseny Yacenyuk's "Front zmin" (The Front of changes) from getting into parliament. At the same time, a law was passed which banned party blocs from taking part in elections and allowed only individual parties to participate. This was done in order to disunite the opposition and preclude its challenging the regime in the united bloc. And the final reason of the electoral reform is that, it will raise chances of the far-rightist nationalistic party "Svoboda" (Freedom) to get into parliament. Often considered to be a project of the Party of Regions, the "Svoboda" doesn't have much support in Ukraine as a whole, but has a huge popularity in three Western oblasts - Lviv, Ternopil and Ivano-Frankivsk. The "Svoboda" has little chances to get through the 5-percent threshold, but will obviously win in many unimandated districts in the Western region. This will deprive the democratic opposition of much of its support.

The change of the electoral law was the first step that the Party of Regions has undertaken to remain in power. The second step was to imprison Yulia Tymoshenko as a leader of the biggest oppositional party "Bat'kivshchyna" (Motherland).

Tymoshenko & Natalia Korolevska
During the presidency of Victor Yushchenko there were two major parties, which played the crucial role during the Orange revolution in 2004. One was Tymoshenko's "Bat'kivshchyna" and the other was Yushchenko's “Nasha Ukrajina” ("Our Ukraine"). Since, Yushchenko totally discredited himself as a statesman (his support fell from 55% in 2004 to 5% in 2010), Tymoshenko has become the only influential political figure to be associated with ideas of the Orange revolution. It should be noted here that ukrainian politics is highly personalised. People first of all count upon leaders and only then upon parties. Ukrainian political parties are inseparably connented with the popularity of their leaders and play role of certain "vehicles" to bring them to power. So, neutralizing Tymoshenko is a good way to simultaneously paralyze the biggest oppositional party. Except Tymoshenko, the "Bat'kivshchyna" has no leaders of the same popularity and charisma. The second person after her in the party - the former chef of the Ukrainian security service Olexandr Turchynov - is a good manager, but he doesn't have traits necessary to become a popular leader. The Party of Regions understands this very well and that's why it has started a project, called the "Social-Democratic Party" of Natalia Korolevska. Natalia Korolevska was a close associate of Tymoshenko, but after her imprisonment she started her independent political career (without totally alienating herself in the eyes of the people from the "Bat'kivshchyna"). She tries to make an appearance of intelligent and ambitious woman, and in this way to take up the place of Tymoshenko in consciousness of the masses. For this purpose she is continuously shown on all TV channels. However, the problem about Korolevska, is that she speaks only Russian and demonstrates her haughtiness toward Ukrainian. That’s why the western-ukrainian electorate will hardly give votes for her support.

Yuiry Lutsenko & Tymoshenko
The main aim of the lawful case against Tymoshenko was her isolation from political life. The conditions of her imprisonment are very good. Her cell can be compared to a room in a 4-star hotel. She has there a plasma television set, comfortable leather furniture etc. (there are, however, some problems with her health, since there are news of its steady declining). Totally different is the situation about another political prisoner - the former minister of internal affairs Yuri Lutsenko - who has been kept in investigatory isolation for almost a year without sentence. In contrast to Tymoshenko, the Party of Regions wants to punish Lutsenko, who, while being in office, did a lot to summon to legal responsibility many of its leaders, including the present vice-prime minister Boris Kolesnikov. While Tymoshenko's imprisonment is politically motivated, Lutsenko's imprisonment is motivated by personal revenge.

How the situation will develop in future? I think, there are two probable variants. One is that the Party of Regions will remain in power. The situation today closely resembles the year 2002, when the same electoral formula as now was in action. Then the ruling party "Za yedynu Ukrajinu" (For the Unified Ukraine) of President Leonid Kuchma lost to the oppositional Yushchenko's "Our Ukraine" party in polymandated proportional vote, but got majority in the Supreme Council due to many victories in unimandated districts. Hovewer, the support of the Party of Regions now seems to be lower than of Kuchma's "Za yedyny Ukrajinu" in 2002, and there are doubts if all the technologies, described above, will warrant for its victory. In this case the rotation of power will take place and the present opposition will have all the legal and moral rights to summon to responsibility those people who now stay in power.   

Here we go again :)


Po semestralnym okresie stagnacji wznawiamy działalność - pełni werwy i pomysłów na siebie, wraz z redakcją zasiloną o studentów Uniwersytetu im. Iwana Franki ze Lwowa! Oto jesteśmy! :)

W dniach 13-17 II br., wraz z Kołem Naukowym "Ars Politica" zorganizowaliśmy na UW konferencję "Projekt: LWÓW w WARSZAWIE 2012", będącą swoistą kontynuacją "Projektu: LWÓW 2011" zapoczątkowanego jeszcze w maju zeszłego roku. Jak z pewnością dobrze pamiętacie, konsekwencją Projektu z 2011 roku było założenie niniejszej strony internetowej. Doszliśmy do wspólnej konkluzji, że jest o czym rozmawiać z Ukrainą. Problem w stosunkach Polsko-Ukraińskich, na jaki nieustannie się uskarżam, to brak jakiegokolwiek dialogu na każdym poziomie. A przecież skoro poczynania państw, i władz, są zawsze funkcją działań społeczeństw, to działania powinniśmy zacząć od siebie. Tymczasem w obecnej sytuacji, zamiast dialogu możemy mówić zaledwie o dwóch, wzajemnie zakrzykujących się monologach - każdy chce mówić, nikt nie chce słuchać... 

Z naszym odświeżonym zespołem chcielibyśmy wyjść naprzeciw tej przykrej (jak w sytuacji każdego konfliktu) sytuacji zastanej. Nasz blog ma być platformą wymiany informacji, poglądów, płaszczyzną do dyskusji i pokonywania barier we wzajemnych relacjach. Zwłaszcza barier informacyjnych. Już w tym tygodniu ruszamy z publikacją naszych nowych artykułów. Strykturę organizacyjną redakcji i metodę działania skonstruowaliśmy tak, aby nastawić się na ciągle poszerzanie wpływów i możliwości. Chcemy rozwijać nasz zasięg, chcemy by blog był poczytny, przejrzysty i interesujący dla szeroko pojętej opinii publicznej. A niech ludzie wiedzą, że sprawy wschodu nie są nam obojętne!

I trzeba wam wiedzieć, że warto! Już po raz drugi nasza współpraca zaowocowała organizacją dwóch wspaniałych spotkań (zdjęcia poniżej).










Jeśli macie pomysły na własne publikacje, chcielibyście pochwalić się wiedzą lub spostrzeżeniami, macie w zanadrzu autorską recenzję książki/filmu o tematyce wschodniej - jesteśmy otwarci! Wystarczy napisać maila na adres: 


Niniejszy blog jest waszym blogiem!

poniedziałek, 4 lipca 2011

W drodze do Moskwy – przechadzka po Brześciu

Jeśli zdecydujemy się na wyprawę do Moskwy z użyciem pociągu jako głównego środka transportu, istnieje relatywnie duże (bo stuprocentowe) prawdopodobieństwo, że trasa naszej podróży będzie przebiegała przez Brześć nad Bugiem. Ekspres do Moskwy, nieważne jakiej relacji, zatrzymuje się tam na kilka godzin, celem szybkiej zmiany podwozia na „to wschodnie”, o szerszym rozstępie pomiędzy kołami. Daje nam to średnio około trzech godzin wolnego czasu, który warto spożytkować na spacer po terytorium naszej wschodniej, młodszej siostrzyczki.

Nie darowałbym sobie do końca życia, gdybym zmarnował taką okazję. Nie zastanawiając się ani chwili, chwyciłem za aparat fotograficzny i ruszyłem w drogę. Już po piętnastu minutach dotarło do mnie, że znalazłem się w absolutnie innym świecie. Jakby czas się tu zatrzymał. Nie chcę przed wami, broń Boże, malować wypaczonego obrazu Białorusi i Białorusinów. Nie ujrzałem totalitarnej dyktatury, gdzie wszystko dzieje się wyłącznie pod lufami radzieckich karabinów. Nie widziałem rewolucji, tłamszenia wolności słowa, antysystemowych happeningów, narastającego napięcia w społeczeństwie. Nie widziałem też wiekopomnych czynów zakonspirowanych opozycjonistów. I to jest chyba najstraszniejsze, że przez blisko trzy godziny, nie ujrzałem tam właściwie nic.

Pierwszy rzut oka.

W piątkowy wieczór (około godziny 21), na ulicach nie uświadczyłem ani żywej duszy. Wśród jedenastu przechodniów, których minąłem w przeciągu 2,5-godzinnego spaceru, naliczyłem siedmiu milicjantów. Z prostego rachunku wynika, że minąłem nie więcej i nie mniej jak tylko czterech cywilów (w tym dwóch pijanych. Statystyka jest bezlitosna). Całe miasto jakby opustoszało. Na głównym prospekcie – żadnych znaków życia. Od czasu do czasu krajobraz urozmaicił zabłąkany samochód z rosyjską lub białoruską rejestracją. Bądź co bądź, Brześć (jak i poniekąd cała Białoruś) poszczycić się może doskonałą infrastrukturą. Jezdnie są twarde, równe, szerokie. Chodniki ozdobne. Czasem tylko tu i tam przetoczył się poruszony siłą wiatru kłębek kurzu, plastikowa butelka… Na ironię zakrawał odświętny wystrój głównego prospektu Brześcia. Na latarniach powiewały niezliczone ilości czerwono-zielonych flag. Jak widać, „wszyscy” szykują się do obchodów państwowego święta 3 lipca – rocznicy uzyskania niepodległości.

W „supermarkecie”.

Na studiach, prowadzący zajęcia niejednokrotnie stawiali tezy o odgórnej konstrukcji kapitalizmu na Białorusi (choćby na wzór Chiński). Paradoks ekonomii – wolny rynek zbudowany niejako przez państwo. Wszelkie wątpliwości zostają rozwiane, gdy dowiadujemy się że prawo popytu i podaży może stać na straży słusznej sprawy wspólnej!

Nic bardziej mylnego. Może i półki w Brzeskich sklepach niczym nie przypominały tych z fotografii wykonanych za głębokiej komuny w PRL. Nie było pustych regałów i kilometrowych kolejek. Nie było też jednak za bardzo w czym przebierać. Z każdego działu produktów (poza alkoholami, papierosami i napojami gazowanymi) mamy „do wyboru” po jednym danego produktu rodzaju. Jeśli chcemy kupić sobie np. makaron, nie uświadczymy makaronów firmy „Knorr” czy „Winiary” Makaron ma zasadniczo to do siebie, że jest jeden. To samo tyczy się reszty produktów spożywczych, chemicznych, higienicznych itp. Jedna guma do żucia (w 150 smakach), góra 3 rodzaje win, jedno mydło (w 15 odmianach), jeden szampon, jeden ketchup, wszystkie słodycze – jednej firmy. No i, marzenie młodego dzieciaka, który przed chwilą zaciągnął tu ojca: cola, fanta, sprite.

Mikroklimat dworca kolejowego.

W wielu punktach nie różnił się on niczym od dworców w Polsce. Nie zastanawialiście się kiedyś np., jak to jest, że służby miejskie czyszczą je dzień w dzień i pomimo to, zawsze zastajecie je brudne? Pani ekspedientka w sklepie z przekąskami nie specjalnie zwróciła uwagę na fakt, że przed sekundą jakiś klient złożył zamówienie. Co zabawne – w centralnym punkcie dworca władze wyeksponowały nowoczesny ekran telewizora, w którym co chwila ukazywały się praktyczne filmiki instruktażowe, np. z receptami na przepyszne domowe ciasto. Po środku wielkiej poczekalni porządku pilnowało pięciu policjantów. Nie do końca wiem po co. Trudno bowiem spodziewać się zamieszek na środku pustyni.

Refleksja.

Gdy wróciłem na peron, spytałem jednego z obeznanych w terenie Polaków, czemu na mieście jest tak pusto. Zaprzeczył stwierdzając, że Brzeskie bary tętnią życiem. Ile w Brześciu jest dobrych barów? Słyszałem o dwóch, ale nawet dziesięć nie byłoby w stanie wytłumaczyć tego, co ujrzałem w centrum. Bo cóż z tego, że prospekty są szerokie, skoro nie ma komu po nich spacerować. Co mi po wolności słowa, kiedy nie mam z kim rozmawiać. I po co w ogóle budować państwo, jeśli nikt nie będzie chciał z niego korzystać? Czy Białorusini boją się swoich władz, albo czy władza boi się Białorusinów? Nie. Oni po prostu z czasem nauczyli się harmonijnej koegzystencji. Białoruś jak znalazł pasuje do opisu Barucha Spinozy, sprzed kilkuset lat: To państwo o którym nie możemy powiedzieć, że jest w nim pokój, a jedynie, że nie ma w nim wojny.

Wczoraj był 3 lipca. Wolne władze Białorusi świętowały rocznicę uzyskania niepodległości. Nie pomimo narodu, ale za jego milczącym przyzwoleniem.